piątek, 30 marca 2018

Życie on pointe | Czyli o masochizmie w tańcu

Witajcie - jak już część z osób które mnie czytają wie - jestem baletnicą i dlatego wpadłam na pomysł żeby nieco wam przybliżyć jak to mniej więcej wygląda od strony kogoś kto trenuje z własnej woli - nie ze względu na to, że chodzi się do szkoły baletowej te X lat i już z braku laku nie będzie się jej zmieniać.
Historyjka:  Ja zrezygnowałam ze szkoły baletowej po 6 latach ćwiczeń  - nie myślałam wtedy o tym na poważnie bo było to dla mnie coś co "robi każda dziewczyna", a co gorsza wredna nauczycielka, która się nade mną pastwiła motywacją mnie nie napełniała. Po jakimś czasie zatęskniłam i chciałam wrócić ale wyszło tak, że po prostu nie mogłam nigdzie chodzić dodatkowo z przyczyn prywatnych więc ćwiczyłam w domu lub sama coś organizowałam - jeśli coś ci nie pasuje -
zmień to.
Mi nie pasowało to, że nie miałam żadnego tańca - więc założyłam zespół cheerleaderek i razem robiłyśmy układy (nie był to co prawda balet tylko bardziej hip hop, ale mi to pasowało) i występowałyśmy *uwaga dowód na to, że wszystko da się zrobić - założyłam swój zespół taneczny mając 13 lat - proszę was*
Po pewnym czasie zespół padł, a ja przez to że kończyłam wtedy gimnazjum nie skupiałam się aż tak na zajęciach dodatkowych - *tutaj muszę wspomnieć że od ZAWSZE moją pasją i zainteresowaniem był teatr i filmy - organizowanie ich, występy, montowanie - po prostu ja to kocham* co nie powstrzymało mnie przed... wyreżyserowaniem musicalu :) Tu kolejne pokazanie, że wszystko jest możliwe - nie pasowało mi to, że nasze przedstawienie na koniec szkoły będzie nudne - usiadłam i napisałam cały scenariusz sama - wybrałam muzykę, z innymi osobami zrobiliśmy układy i oto powstała moja wersja "High school musical"
Po skończeniu szkoły mogłam w końcu wrócić do baletu - więc mając około 16 lat wróciłam do tego i pomimo tego, że widzę że mam ogromne braki to kocham to i będę ćwiczyć aż do upadłego.

Ale to skąd tytuł tego posta: Balet jest jednym z najbardziej nienaturalnych tańców jaki jest mi znany. Mogę wam pomóc to zrozumieć na przykładnie prostego ćwiczenia - grand plie - pokazanym na gifie obok. Wygląda prosto prawda? zwykły przysiad? Pewnie. Tyle że robiąc ten przysiad musisz pilnować tego żeby:
-nogi były jak najbardziej wykręcone
-pięty nie podniosły się za wcześnie
-kolana były jak najbardziej rozłożone na boki
-ciężar ciała skierowany w przód
-kciuk dłoni skierowany w stronę środkowego palca
-ręka była lekko zgięta ale nie opadała łokciem w dół
-łopatki były jak najbardziej ściągnięte

Ale nienaturalność ćwiczeń wiąże się z jeszcze jedną trudnością jaką trzeba pokonać - wyginanie nóg pod nienaturalnym kątem - nie ważne czy noga jest w przód, bok czy tył - pięta zawsze musi być wygięta do przodu. Oprócz tego w balecie panuje piękna zasada - im noga jest wyżej, tym lepiej co sprowadza się do codziennych ćwiczeń na mięśnie nóg i siedzenia po pare minut w szpagatach


On pointe: Aby być jeszcze bardziej nienaturalnym ludzie wymyślili pointy - baletki z czubkami wypełnionymi i obciętymi tak aby można było, stawać na samych czubkach palców co niestety - boli. Gdy ja pierwszy raz probowałam stanąć na pointach pomimo tego, że były rozrobione (a powagę sytuacji obrazuje to, że bardzo często rozrabia się je młotkiem do mięsa) nie umiałam na nich stać i nie mogłam mieć ich na nogach dłużej niż 10 min bo tak okropnie moje nogi na nie reagowały.



Na koniec chciałabym się pochwalić skąd wziął mi się pomysł na post - otóż nie dawno w mojej szkole był organizowany pokaz talentów (na który zostałam zapisana mimo woli) i  był to pierwszy raz gdy sama ułożyłam ponad 4 minutową wariacje (czyt. układ solowy - i tak 4 min. to bardzo dużo w szczególności jak na pierwszy układ) i pomimo stresu nie wyszło mi tak okropnie źle jak myślałam! Tutaj kawałek z nagrania z tego układu - chociaż nie jestem zadowolona z ilości piruetów bo normalnie wychodzą mi po cztery ale stres robi swoje i pomimo tego podoba mi się :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2016 World by Am , Blogger